Transformacja
Nie bój się cieni .One świadczą o tym ,że gdzieś znajduje się światło
Oscar Wilde
Zadżumiony jest kraj
Zła tu więcej niż dobra
Na ulicach i drogach brudno , smutno
to kraj śmieci i śmiecia
Bóg już zabrał stąd raj
Choć nadzieję zostawił na jutro
Krzykiem miasta porannym
wstają czarne ulice
Świt odkrywa ich dziury z tupetem
Kochankowie bezdomni pod śmietniskiem marketu
Zajadają się stęchłym kotletem.
I poranni przechodnie pomykają w półcieniach
Jedni do ..... Inni tylko wracają
Zagubiona dziewczyna , bandzior z knajpy na topie
I narkoman na niezłym chaju
Z białym mocnym uściskiem
Chudej kosowej damy
Zmaga się tylko wrak człowieka
A przed chwilą szaleniec w ramach swej drogiej blachy,
Nie miał czasu na światło poczekać.
Oko szerzej otwiera jakiś wczesny poranek
I leniwie przeciąga swe kości
Zasuszone nadzieje, zatracone marzenia
Niespełnione potrzeby radości.
niedziela, 30 czerwca 2013
Sny
Wszyscy śnimy- może nawet co noc- ale kiedy otwieramy oczy ,,przygody nocne" gdzieś znikają. Są jednak takie sny , których zapomnieć nie sposób. Miałam takich kilka , były przerażające jakby o sile nadprzyrodzonej . Domyślam się co znaczą . Jeszcze teraz mam ciarki na plecach...................
Nierealny bezczasowy sen
Jak pieczątka w mym umyśle jak serce bez krwi
Głosem wiatru zakrzyczał ..i nic
Mówię duszą , jaźnią rozumiem
Stoję, już nic nie czuję
Dwie mleczne drogi, roje gwiazd
I ja---- jakaś sprzed lat
Nie rozumiem
Mówię do Ciebie
Powiedz jaśniej , czy jesteś tam w swym niebie
z trwogą w głosie zmawiam modlitwę
Do Ciebie
Boże Ty jesteś ............odkrycie
Już wstałam --to życie
Mój sen jak mgła poranna
Jak dzień wczorajszy
Mój sen już teraz nierealny obudził się z letargu
i krzyczeć musi tolerancją , bo nie chce tylko być substancją
zagładą świata , szmerem kosmosu
planetą pustą ironią losu
Śnię w poniedziałek, z samego rana
Jakaś wycieczka zaplanowana
Kurort nadmorski, bliżej nieznany
Chociaż cudownie jest utrzymany.
Z grupą znajomych mamy pokoje
Przepiękne łóżka to ich wystroje
I pościel na nich w bordowe kwiaty,
Jakieś bajeczne wzniosłe klimaty
Liczę te łóżka , szukam swojego
Niepokój lekki z powodu tego.
Wychodzę na dwór , staję w szeregu
Na krawężniku, przy drogi brzegu
Kolega stoi z psem swym na smyczy
Pies głośno szczeka , kolega krzyczy.
Po drugiej stronie usiedli ludzie
Na rękach Zośki w szmacianej budzie
Nanusia moja... wołam Nanusia!!!
A ona łebkiem tylko porusza
Wreszcie się zrywa, biegnie przez drogę
Biorę ją w ręce..... cieszyć się mogę
tulę, całuję lecz ona czeka
i z objęć moich szybko ucieka.
Spoglądam w górę , na nieboskłonie
Ogromna chmura niebo przysłoni
Tak sobie myślą takie niebieskie
A z czarnej lecą już krople deszczu
Nie ma wciąż Darka , gdzie się podziewa
Szumią złowieszczo przydrożne drzewa
i błyskawice od ognia wkoło
Robi się jasno i nie wesoło
Błyski i grzmoty, grzmoty i błyski
Budzę się mokra i już po wszystkim.
Sen o figurce
Puste mieszkanie, a w nim nas dwoje
To pokój albo pracownia
Na podeście figurka jakaś stoi
Ty wyszedłeś
Ja spojrzeć chcę w okno.
Kątem oka ruch zobaczyłam
Odwracam głowę i widzę coś w co nie wierzę
Figurka na dół zeskoczyła
Jest okryta niebieskim płaszczem
Kołysze się idąc przed siebie
W moim kierunku.
To cud myślę... i myśl myślą goni
Kim jest ten twór i olśnienie
to święty Antoni
Darek , Darek krzyczę
lecz ty nie słyszysz wołania
Leżę na oczach mam krążki złote
To nie monety jakie znam
Błyszczą jak małe monstrancje
Ezoteryczny błogi stan- trwa chwilę
A potem przerażenie
że już zostanie tak
W złotego ślepca się zamienię
A nie chcę tego
Nie chcę być złotym ślepcem
Próbuję ruszyć powiekami
Otwieram oczy z trudem
O Boże co to znaczy--zmierzyłam się z cudem,
Nierealny bezczasowy sen
Jak pieczątka w mym umyśle jak serce bez krwi
Głosem wiatru zakrzyczał ..i nic
Mówię duszą , jaźnią rozumiem
Stoję, już nic nie czuję
Dwie mleczne drogi, roje gwiazd
I ja---- jakaś sprzed lat
Nie rozumiem
Mówię do Ciebie
Powiedz jaśniej , czy jesteś tam w swym niebie
z trwogą w głosie zmawiam modlitwę
Do Ciebie
Boże Ty jesteś ............odkrycie
Już wstałam --to życie
Mój sen jak mgła poranna
Jak dzień wczorajszy
Mój sen już teraz nierealny obudził się z letargu
i krzyczeć musi tolerancją , bo nie chce tylko być substancją
zagładą świata , szmerem kosmosu
planetą pustą ironią losu
Śnię w poniedziałek, z samego rana
Jakaś wycieczka zaplanowana
Kurort nadmorski, bliżej nieznany
Chociaż cudownie jest utrzymany.
Z grupą znajomych mamy pokoje
Przepiękne łóżka to ich wystroje
I pościel na nich w bordowe kwiaty,
Jakieś bajeczne wzniosłe klimaty
Liczę te łóżka , szukam swojego
Niepokój lekki z powodu tego.
Wychodzę na dwór , staję w szeregu
Na krawężniku, przy drogi brzegu
Kolega stoi z psem swym na smyczy
Pies głośno szczeka , kolega krzyczy.
Po drugiej stronie usiedli ludzie
Na rękach Zośki w szmacianej budzie
Nanusia moja... wołam Nanusia!!!
A ona łebkiem tylko porusza
Wreszcie się zrywa, biegnie przez drogę
Biorę ją w ręce..... cieszyć się mogę
tulę, całuję lecz ona czeka
i z objęć moich szybko ucieka.
Spoglądam w górę , na nieboskłonie
Ogromna chmura niebo przysłoni
Tak sobie myślą takie niebieskie
A z czarnej lecą już krople deszczu
Nie ma wciąż Darka , gdzie się podziewa
Szumią złowieszczo przydrożne drzewa
i błyskawice od ognia wkoło
Robi się jasno i nie wesoło
Błyski i grzmoty, grzmoty i błyski
Budzę się mokra i już po wszystkim.
Sen o figurce
Puste mieszkanie, a w nim nas dwoje
To pokój albo pracownia
Na podeście figurka jakaś stoi
Ty wyszedłeś
Ja spojrzeć chcę w okno.
Kątem oka ruch zobaczyłam
Odwracam głowę i widzę coś w co nie wierzę
Figurka na dół zeskoczyła
Jest okryta niebieskim płaszczem
Kołysze się idąc przed siebie
W moim kierunku.
To cud myślę... i myśl myślą goni
Kim jest ten twór i olśnienie
to święty Antoni
Darek , Darek krzyczę
lecz ty nie słyszysz wołania
Leżę na oczach mam krążki złote
To nie monety jakie znam
Błyszczą jak małe monstrancje
Ezoteryczny błogi stan- trwa chwilę
A potem przerażenie
że już zostanie tak
W złotego ślepca się zamienię
A nie chcę tego
Nie chcę być złotym ślepcem
Próbuję ruszyć powiekami
Otwieram oczy z trudem
O Boże co to znaczy--zmierzyłam się z cudem,
Mistrzostwa Europy 2012
Byłam fanką piłki nożnej od dziecka .
Ojciec zabierał mnie na mecze Błonianki kiedy ta startowała w IV lidze i ze zmiennym szczęściem zajmowała zarówno pierwsze jak i ostanie miejsca. Pamiętam gwizdy i okrzyki,, sędzia kalosz", pamiętam rozpromienione twarze kibiców wygrywającej drużyny i zasmuconą twarz ojca gdy przegrywała,, jego" Błonianka. Na poważnie zajęłam się kibicowaniem zasiadając z ojcem przed telewizorem . Oglądaliśmy mecze Górnika, Legii, Widzewa,
potem przychodziły sukcesy naszej drużyny Narodowej i cudowne mecze , walka o każdą piłkę, niesamowite strzały i skuteczne obrony. Dopełnieniem spektaklu był komentarz sprawozdawcy Jana Ciszewskiego To se ne vrati jak mówią bracia Czesi
Nie mieliśmy wówczas przykrywanych dachem stadionów, ale mieliśmy Wspaniałą Jedenastkę Kazimierza Górskiego Dzisiaj nie mamy drużyny, jest za to piękny stadion z dachem , którego nie potrafimy , ani zamknąć ani otworzyć.
Miał być dla Polaka - dumą narodową,
Kartą historii zupełnie nową,
Piękny nowoczesny , dachem przykrywany
Za ciężkie dwa miliardy z trudem zbudowany;
I tu się zaczyna kłopotów kolejka,
Bo obiekt skończony , a wiedza niewielka.
I co tu robić jak będzie padało-
Otwierać czy zamykać, wiedzieć by się chciało.
Zamknąć niebezpiecznie bo zarwać się może,
Otworzyć to zaleje murawę - o Boże!
Po co nam to było, po co te kłopoty,
Świat się śmieje tylko z tej naszej głupoty!
.
Ojciec zabierał mnie na mecze Błonianki kiedy ta startowała w IV lidze i ze zmiennym szczęściem zajmowała zarówno pierwsze jak i ostanie miejsca. Pamiętam gwizdy i okrzyki,, sędzia kalosz", pamiętam rozpromienione twarze kibiców wygrywającej drużyny i zasmuconą twarz ojca gdy przegrywała,, jego" Błonianka. Na poważnie zajęłam się kibicowaniem zasiadając z ojcem przed telewizorem . Oglądaliśmy mecze Górnika, Legii, Widzewa,
potem przychodziły sukcesy naszej drużyny Narodowej i cudowne mecze , walka o każdą piłkę, niesamowite strzały i skuteczne obrony. Dopełnieniem spektaklu był komentarz sprawozdawcy Jana Ciszewskiego To se ne vrati jak mówią bracia Czesi
Nie mieliśmy wówczas przykrywanych dachem stadionów, ale mieliśmy Wspaniałą Jedenastkę Kazimierza Górskiego Dzisiaj nie mamy drużyny, jest za to piękny stadion z dachem , którego nie potrafimy , ani zamknąć ani otworzyć.
Miał być dla Polaka - dumą narodową,
Kartą historii zupełnie nową,
Piękny nowoczesny , dachem przykrywany
Za ciężkie dwa miliardy z trudem zbudowany;
I tu się zaczyna kłopotów kolejka,
Bo obiekt skończony , a wiedza niewielka.
I co tu robić jak będzie padało-
Otwierać czy zamykać, wiedzieć by się chciało.
Zamknąć niebezpiecznie bo zarwać się może,
Otworzyć to zaleje murawę - o Boże!
Po co nam to było, po co te kłopoty,
Świat się śmieje tylko z tej naszej głupoty!
.
piątek, 28 czerwca 2013
PRL
.....ciąg .dalszy historii...........
Kiedyś w chorym systemie w środku Europy
Istniał kraj z którym to
Związek, miewał przeróżne kłopoty.
Ludzie w tym kraju żyć pragnęli godnie
Dostatnio i spokojnie
Ubierać się modnie
Tworzyć , grać sztuki wieszczów bez żadnej cenzury,
A w kieszeniach za pracę mieć pieniądze nie dziury.
Pracowali , tworzyli często pot spływał z czoła;
Odbudować ojczyznę to narodu jest wola
Aby światu pokazać , że Polak potrafi
Rangę kraju podnoszą złote, srebrne medale
spazmem mięśni zwycięstwa okryte
Ach ta walka o piłkę zwody Dejny .Gadochy,
Sytuacje i bramki wyśmienite
Powstawały w tym czasie huty , fabryki szkoły
A wraz z nimi więzienne cele
Bo nie łatwo żyć wolnym - w zniewolonej ojczyźnie
Zwanej w skrócie potocznie pe er elem
Naród wzruszył się bardzo , gdy na tronie piotrowym
Polak zasiadł- Kardynał Wojtyła
To zjawisko dla Polski doświadczeniem jest nowym,
to drogowskaz gdzie wolność się skryła
Po tą wolność ruszyli -Polska wśród tłumów tonie
W rękach ludu wyciągnięte sztandary
Na proporcach łopoce biały orzeł w koronie
W walce kaci i ich ofiary.
Lecz nie było wśród drugich
Ludzi prawdziwej cnoty
Patriotów bezinteresownie oddanych
Sukces tłumu w swe ręce wzięły cwane miernoty
Rozkradając majątek narodowy
Szabrowali ojczyznę w garnitury ubrani
elokwentni i wykształceni
Przy okrągłym swym stole wszak zawarli układy
Których naród niestety nie zmienił.
Okradany z wartości, okradany z własności
i świadomy swej strasznej udręki
Głowę wyżej podniesie , może sukces odniesie
może zmieni ,,układy" Magdalenki?
Kiedyś w chorym systemie w środku Europy
Istniał kraj z którym to
Związek, miewał przeróżne kłopoty.
Ludzie w tym kraju żyć pragnęli godnie
Dostatnio i spokojnie
Ubierać się modnie
Tworzyć , grać sztuki wieszczów bez żadnej cenzury,
A w kieszeniach za pracę mieć pieniądze nie dziury.
Pracowali , tworzyli często pot spływał z czoła;
Odbudować ojczyznę to narodu jest wola
Aby światu pokazać , że Polak potrafi
spazmem mięśni zwycięstwa okryte
Ach ta walka o piłkę zwody Dejny .Gadochy,
Sytuacje i bramki wyśmienite
Powstawały w tym czasie huty , fabryki szkoły
A wraz z nimi więzienne cele
Bo nie łatwo żyć wolnym - w zniewolonej ojczyźnie
Zwanej w skrócie potocznie pe er elem
Naród wzruszył się bardzo , gdy na tronie piotrowym
Polak zasiadł- Kardynał Wojtyła
To zjawisko dla Polski doświadczeniem jest nowym,
to drogowskaz gdzie wolność się skryła
Po tą wolność ruszyli -Polska wśród tłumów tonie
W rękach ludu wyciągnięte sztandary
Na proporcach łopoce biały orzeł w koronie
W walce kaci i ich ofiary.
Lecz nie było wśród drugich
Ludzi prawdziwej cnoty
Patriotów bezinteresownie oddanych
Sukces tłumu w swe ręce wzięły cwane miernoty
Rozkradając majątek narodowy
Szabrowali ojczyznę w garnitury ubrani
elokwentni i wykształceni
Przy okrągłym swym stole wszak zawarli układy
Których naród niestety nie zmienił.
Okradany z wartości, okradany z własności
i świadomy swej strasznej udręki
Głowę wyżej podniesie , może sukces odniesie
może zmieni ,,układy" Magdalenki?
W hołdzie tragicznie zmarłym............
Ta tragedia była dla mnie okrutnym zrządzeniem losu ! Inna od innych , może dlatego że z udziałem ptaków . Gołąb symbol pokoju , gołąb , wracający do domu . I Ci ludzie pasjonaci
oglądający wystawę, którzy zginęli pod żelastwem rozwalającej się hali .........TRAGEDIA........ mam taką nadzieję, że energia ich dusz, poszybowała daleko i zasiedliła ... Gwiazdozbiór Gołębia....
Oglądają egzemplarze pocztowych gołębi,
Spokojni, odprężeni;
Nikt nie wie, że za chwilę ta hala
W zbiorowy grób się zamieni ...
Tylko zawyła jak bestia, stęknęły legary
Runął dach, a z niego śniegu zwały
Przykryły zwiedzających.
Paniczny strach , jęki, krzyk , nawoływania
Trzepot ptasich skrzydeł
Płacz, szloch i sapania
Mieszają się z zapachem śmierci...
Odchodzą pojedynczo aniołowie ziemi,
A przeznaczenie unosi ich dusze wysoko
Tam gdzie atmosfera tajemnic strzeże
Gdzie nie dojrzy tragedii, senne gwiazdy oko
W pozorny spokój i bezład wieczysty
Zostawiają pogrążonych bliskich
w pazurach horroru
Z milczącą komórką -----------bez odbioru
Rozkaz!
Wznosi się nad rumowisko,
Osamotniony
czeka na rozkaz jak żołnierz-
do marszu stęskniony.
Lecz głos z za świata nie rzuci już hasła;
Iskierka nadziei zgasła.
W Gwiazdozbiorze Gołębia.
Mówili, że odnalazłeś pana;
Skrzydłem dotykałeś jego twarzy
Była zimna i blada,
A na niej tylko niewielka rana
I strużka zaschniętej krwi
Skrzydlaty przyjacielu nie czekaj tu .........
On, w Gwiazdozbiorze Gołębia
Ta tragedia była dla mnie okrutnym zrządzeniem losu ! Inna od innych , może dlatego że z udziałem ptaków . Gołąb symbol pokoju , gołąb , wracający do domu . I Ci ludzie pasjonaci
oglądający wystawę, którzy zginęli pod żelastwem rozwalającej się hali .........TRAGEDIA........ mam taką nadzieję, że energia ich dusz, poszybowała daleko i zasiedliła ... Gwiazdozbiór Gołębia....
Oglądają egzemplarze pocztowych gołębi,
Spokojni, odprężeni;
Nikt nie wie, że za chwilę ta hala
W zbiorowy grób się zamieni ...
Tylko zawyła jak bestia, stęknęły legary
Runął dach, a z niego śniegu zwały
Przykryły zwiedzających.
Paniczny strach , jęki, krzyk , nawoływania
Trzepot ptasich skrzydeł
Płacz, szloch i sapania
Mieszają się z zapachem śmierci...
Odchodzą pojedynczo aniołowie ziemi,
A przeznaczenie unosi ich dusze wysoko
Tam gdzie atmosfera tajemnic strzeże
Gdzie nie dojrzy tragedii, senne gwiazdy oko
W pozorny spokój i bezład wieczysty
Zostawiają pogrążonych bliskich
w pazurach horroru
Z milczącą komórką -----------bez odbioru
Rozkaz!
Wznosi się nad rumowisko,
Osamotniony
czeka na rozkaz jak żołnierz-
do marszu stęskniony.
Lecz głos z za świata nie rzuci już hasła;
Iskierka nadziei zgasła.
W Gwiazdozbiorze Gołębia.
Mówili, że odnalazłeś pana;
Skrzydłem dotykałeś jego twarzy
Była zimna i blada,
A na niej tylko niewielka rana
I strużka zaschniętej krwi
Skrzydlaty przyjacielu nie czekaj tu .........
On, w Gwiazdozbiorze Gołębia
Lekcja historii
Ci , którzy nie znają swojej historii, są skazani na jej powtarzanie
Jose Ortega y Gasset
O Zygmuncie III Wazie można wiele;
To król Polski , to król Szwecji,
Wielki Książe Mazowiecki
Ruski, pruski i litewski
Inflantów i Żmudzi
Chociaż dzielnie panujący -kontrowersje budzi
Umocnić chciał władzę królewską-
Skracając przywileje,
Nie wyszło jak zwykle w Polsce,
I chociaż to stare dzieje
Historia swe koło zatacza
A ty jak w siedemnastym wieku
Z kim ci po drodze z takim poglądem
Zastanów się młody człowieku.!!!!!!!!!
Dziś krzyczysz, że obcy się w Polsce panoszy
Ze zdrada i znieczulica
W pochodach i marszach z hasłami rokoszu
Współczesna warszawska ulica.
Jak niegdyś Radziwiłł, Stadnicki czy Herburt
Pozbawić Zygmunta chcą tronu
Tak dzisiaj wyznawcy ojczulka Rydzyka
Gotowią Ojczyznę do zgonu.
O Polsko ! Dlaczego wciąż dźwigasz kajdany
Miernoty i ciemnogrodu
Czy kod w Twoim genie tak zapisany
Jest skazą na wieki narodu?
Ci , którzy nie znają swojej historii, są skazani na jej powtarzanie
Jose Ortega y Gasset
To król Polski , to król Szwecji,
Wielki Książe Mazowiecki
Ruski, pruski i litewski
Inflantów i Żmudzi
Chociaż dzielnie panujący -kontrowersje budzi
Umocnić chciał władzę królewską-
Skracając przywileje,
Nie wyszło jak zwykle w Polsce,
I chociaż to stare dzieje
Historia swe koło zatacza
A ty jak w siedemnastym wieku
Z kim ci po drodze z takim poglądem
Zastanów się młody człowieku.!!!!!!!!!
Dziś krzyczysz, że obcy się w Polsce panoszy
Ze zdrada i znieczulica
W pochodach i marszach z hasłami rokoszu
Współczesna warszawska ulica.
Jak niegdyś Radziwiłł, Stadnicki czy Herburt
Pozbawić Zygmunta chcą tronu
Tak dzisiaj wyznawcy ojczulka Rydzyka
Gotowią Ojczyznę do zgonu.
O Polsko ! Dlaczego wciąż dźwigasz kajdany
Miernoty i ciemnogrodu
Czy kod w Twoim genie tak zapisany
Jest skazą na wieki narodu?
Ach co to był za ślub, panie ,panowie to był ślub jak pisał Wojciech Młynarski
Biały welon , frak i flesza błysk
A za miesiąc czar już prysł
Ona zawiedziona , on też zawiedziony
wytrzymają? czy też pójdą w różne świata strony..........
Bunt
Niespełnione marzenia,
Wyjące ambicje,
Kujące wspomnienia
Mężowskie restrykcje
To ja ? Nie! Nie chcę tak !!!!!!!!!!!!!
Ty kochasz , a sztylet masz w sercu
Cios precyzyjnie zadany;
Od rana bałagan w myślach....
Sens życia zweryfikowany!
Stłuczone szkiełko.
Gdy już masz dosyć , krzyczysz okrutnie
Gdy Cię zostawia patrzysz tak smutnie,
Gdy nie potrzeba z energią wielką,
Zbierasz z podłogi stłuczone szkiełko.
Świat jest szalony, niezastraszony,
Szkiełko , pudełko i pantalony
Wszystko zmieszane w życiowym tyglu;
Uczuć niewiele- i tylko zbrzydło
Poszukiwanie życia w pigułce
Niezbudowane gniazdo kukułcze
Jakaś nadzieja jeszcze schwytana
Historia życia wciąż zagmatwana
Złota klatka
Jak zamknięta w klatce nierozłączka
Na spienionych wodach oceanu biały żagiel
Jak miniony zapach róży - która zwiędła
Jak tragedia co być może się wydarzy-
ścigasz czas
Już nie tęsknisz do tej chwili - bo jej nie ma
W sercu jedno tylko wielkie targowisko,
Na straganie wyprzedaży zdrada , miłość
Na straganie wyprzedaży sprzedasz wszystko
Biały welon , frak i flesza błysk
A za miesiąc czar już prysł
Ona zawiedziona , on też zawiedziony
wytrzymają? czy też pójdą w różne świata strony..........
Bunt
Niespełnione marzenia,
Wyjące ambicje,
Kujące wspomnienia
Mężowskie restrykcje
To ja ? Nie! Nie chcę tak !!!!!!!!!!!!!
Ty kochasz , a sztylet masz w sercu
Cios precyzyjnie zadany;
Od rana bałagan w myślach....
Sens życia zweryfikowany!
Stłuczone szkiełko.
Gdy już masz dosyć , krzyczysz okrutnie
Gdy Cię zostawia patrzysz tak smutnie,
Gdy nie potrzeba z energią wielką,
Zbierasz z podłogi stłuczone szkiełko.
Świat jest szalony, niezastraszony,
Szkiełko , pudełko i pantalony
Wszystko zmieszane w życiowym tyglu;
Uczuć niewiele- i tylko zbrzydło
Poszukiwanie życia w pigułce
Niezbudowane gniazdo kukułcze
Jakaś nadzieja jeszcze schwytana
Historia życia wciąż zagmatwana
Złota klatka
Jak zamknięta w klatce nierozłączka
Na spienionych wodach oceanu biały żagiel
Jak miniony zapach róży - która zwiędła
Jak tragedia co być może się wydarzy-
ścigasz czas
Już nie tęsknisz do tej chwili - bo jej nie ma
W sercu jedno tylko wielkie targowisko,
Na straganie wyprzedaży zdrada , miłość
Na straganie wyprzedaży sprzedasz wszystko
środa, 26 czerwca 2013
katastrofa
10 kwietnia 2010
Zadrżała ziemia to jeszcze jeden start bez lądowania
Zadrżała patrząc w niebo,
A na nim smuga krzyża biała i cisza;
Jakby nic się nie stało.
Ryk syren przebudza zdumienie
Płonące szczątki nie są snem
I tylko bezpańskie marzenia
Wirują w kroplach ogłupiałej mgły.
Nie ma już strachu nadziei , czy bólu,
Wdeptane w ziemię ambicje-
W tej chwili wszystko stało się niczym,
A nic - Stawało się wszystkim.
Zadrżała ziemia to jeszcze jeden start bez lądowania
Zadrżała patrząc w niebo,
A na nim smuga krzyża biała i cisza;
Jakby nic się nie stało.
Ryk syren przebudza zdumienie
Płonące szczątki nie są snem
I tylko bezpańskie marzenia
Wirują w kroplach ogłupiałej mgły.
Nie ma już strachu nadziei , czy bólu,
Wdeptane w ziemię ambicje-
W tej chwili wszystko stało się niczym,
A nic - Stawało się wszystkim.
jeszcze o pieniądzach...........
...........są środkiem płatniczym i celem samym w sobie. Niby takie same ,a jakże różne. Dzielą ludzi na szczodrych i skąpych Są powodem do zabójstw i samobójstw , przyczyną radości i rozpaczy . Nie chcę uchodzić za osobę , która nie docenia wartości pieniądza i gardzi nim wprost przeciwnie , bardzo lubię , szczególnie dużo , ale przychodzi do głowy takie przemyślenie;
Opamiętaj się sknero!
Czekam i proszę o przyszłe lata
W zadumie patrzę na cuda świata-
I może kiedyś odprężona
Jak stara babka albo matrona
Z sakiewką złotych monet u boku
Już nie doczekam przyszłego roku.
I po co czekać na przyszłe lata?
Kiedy się złoto ze srebrem splata.
Trzeba się spieszyć by przeżyć chwile
I nie zostawić szczęścia gdzieś w tyle .
Jak z Tobą jest?
Jak trudno się cieszyć, gdy człek już zmęczony,
Dzieciństwem , młodością i wiekiem dojrzałym
Przyszłości niewiele, radości też mało,
A chwilą żyć tylko zostało
I łapiesz tą chwilę i prosisz ją zostań,
Lecz ona figlarka -umyka,
Dzieciństwem, młodością i wiekiem dojrzałym
Starością chce życie zamykać.
Więc zanim osiągniesz cykl życia ostatni
Zastanów się chciwy człowieku;
Czy żyłeś naprawdę, czy żyjesz dziś jeszcze
Czyś umarł w młodzieńczym swym wieku!!!
Narzekałem , że nie mam butów dopóki nie spotkałem człowieka, który nie miał stóp
Opamiętaj się sknero!
Czekam i proszę o przyszłe lata
W zadumie patrzę na cuda świata-
I może kiedyś odprężona
Jak stara babka albo matrona
Z sakiewką złotych monet u boku
Już nie doczekam przyszłego roku.
I po co czekać na przyszłe lata?
Kiedy się złoto ze srebrem splata.
Trzeba się spieszyć by przeżyć chwile
I nie zostawić szczęścia gdzieś w tyle .
Jak z Tobą jest?
Jak trudno się cieszyć, gdy człek już zmęczony,
Dzieciństwem , młodością i wiekiem dojrzałym
Przyszłości niewiele, radości też mało,
A chwilą żyć tylko zostało
I łapiesz tą chwilę i prosisz ją zostań,
Lecz ona figlarka -umyka,
Dzieciństwem, młodością i wiekiem dojrzałym
Starością chce życie zamykać.
Więc zanim osiągniesz cykl życia ostatni
Zastanów się chciwy człowieku;
Czy żyłeś naprawdę, czy żyjesz dziś jeszcze
Czyś umarł w młodzieńczym swym wieku!!!
Narzekałem , że nie mam butów dopóki nie spotkałem człowieka, który nie miał stóp
James M. Barrie
sobota, 22 czerwca 2013
Nastroje
A dzisiaj chciałam umieścić coś o nastrojach - nie tylko smutku ..........
Samotność
Może wszystko to żart, kaprys chwili
Jutro - znaczy dziś
Nikt się nie myli;
Tyle prawd ile ludzi
Może jutro obudzi nas świt?
Co w nas drzemie,
To tylko marzenie
Aby napić się i najeść do syta,
Ile miejsca jest na uniesienie
Na kruszynkę zachwytu.
Spojrzyj w lustro
Twarz Twoja pusta.
Ten rysunek jest nie do zniesienia
Gdzieś tam w latach zatarły się trwale
Ideały, młodzieńcze marzenia.
Otoczony ludźmi dokoła
Tkwisz samotnie, bez znieczulenia.
Boli bardzo lecz jak masz odnaleźć
Sens i radość swojego istnienia?
Co ze mną?
Co jest ze mną pytasz siebie cicho,
Czemu tak komórki moje wrzeszczą
Jakie licho nacisnęło mi na odcisk
gdzie spokoju me zasoby dziś się mieszczą?
Może jednak ciężkie boje stoczyć trzeba,
Żeby w żyłach krew spokojna się wzburzyła,
I reakcja choć chemiczna z organicznej jednak chemii
Życie moje odmieniła
Zakręcone cienie.
Wszystko się kręci , wszystko się zmienia
Zaklęte duchy ukryte w cieniach .
Ich żywe dusze martwe ramiona
Oplotą życie, by mogło skonać.
Bezzębne szczęki, w krzyku rozpaczy,
Są jak brylanty na złotej tacy
Zwiodą każdego ,krew w żyłach zmienią,
By okryć ciało znajomą ziemią.
W tańcu obłędnym i w głosie dzwonu,
wszystko się kręci i wszystko zmienia,
Wreszcie nadzieja wyłania się z mroku
I wreszcie szczęście wychodzi z cienia
Samotność
Może wszystko to żart, kaprys chwili
Jutro - znaczy dziś
Nikt się nie myli;
Tyle prawd ile ludzi
Może jutro obudzi nas świt?
Co w nas drzemie,
To tylko marzenie
Aby napić się i najeść do syta,
Ile miejsca jest na uniesienie
Na kruszynkę zachwytu.
Spojrzyj w lustro
Twarz Twoja pusta.
Ten rysunek jest nie do zniesienia
Gdzieś tam w latach zatarły się trwale
Ideały, młodzieńcze marzenia.
Otoczony ludźmi dokoła
Tkwisz samotnie, bez znieczulenia.
Boli bardzo lecz jak masz odnaleźć
Sens i radość swojego istnienia?
Co ze mną?
Co jest ze mną pytasz siebie cicho,
Czemu tak komórki moje wrzeszczą
Jakie licho nacisnęło mi na odcisk
gdzie spokoju me zasoby dziś się mieszczą?
Może jednak ciężkie boje stoczyć trzeba,
Żeby w żyłach krew spokojna się wzburzyła,
I reakcja choć chemiczna z organicznej jednak chemii
Życie moje odmieniła
Zakręcone cienie.
Wszystko się kręci , wszystko się zmienia
Zaklęte duchy ukryte w cieniach .
Ich żywe dusze martwe ramiona
Oplotą życie, by mogło skonać.
Bezzębne szczęki, w krzyku rozpaczy,
Są jak brylanty na złotej tacy
Zwiodą każdego ,krew w żyłach zmienią,
By okryć ciało znajomą ziemią.
W tańcu obłędnym i w głosie dzwonu,
wszystko się kręci i wszystko zmienia,
Wreszcie nadzieja wyłania się z mroku
I wreszcie szczęście wychodzi z cienia
piątek, 21 czerwca 2013
Scieżka czasu.
Ścieżka czasu
Życie istoty biegnie ścieżką własnego czasu.
Jest w poranku jesiennym i w pełni księżyca,
W górach okrytych tajemnicą wielkości ,
W spienionych grzywach morskich fal,
W porannej filiżance kawy
W moich radościach i smutkach
wielkością jest stałą ,
Choć małą jednak ogromną
idącą niby stępa , a jednak galopem
Od początku do końca i z powrotem.
Radość i rozpacz
Życie to cud natury,
To twór boskiej wyobraźni
To wielkość bez postury
To krzyk namiętności
Rozpacz kaźni
To pomieszanie z poplątaniem
Obłęd radości i rozpaczy,
Gdzie jesteś?-gdzie tkwisz samotnie!
Czy Oko Boskie Cię zobaczy?
Subskrybuj:
Posty (Atom)