niedziela, 30 czerwca 2013

Sny

Wszyscy śnimy- może nawet co noc- ale kiedy otwieramy oczy ,,przygody nocne" gdzieś znikają. Są jednak takie sny , których zapomnieć nie sposób. Miałam takich kilka , były przerażające jakby o sile nadprzyrodzonej . Domyślam się co znaczą . Jeszcze teraz mam ciarki na plecach...................


Nierealny bezczasowy sen
Jak pieczątka w mym umyśle jak serce bez krwi
Głosem wiatru zakrzyczał ..i nic
Mówię duszą , jaźnią rozumiem
Stoję, już nic nie czuję
Dwie mleczne drogi, roje gwiazd
I ja---- jakaś sprzed lat
Nie rozumiem
Mówię do Ciebie
Powiedz jaśniej , czy jesteś tam w swym niebie
z trwogą w głosie zmawiam modlitwę
Do Ciebie
Boże Ty jesteś ............odkrycie
Już wstałam --to życie



Mój sen jak mgła poranna
Jak dzień wczorajszy
Mój sen już teraz nierealny obudził się z letargu
i krzyczeć musi tolerancją , bo nie chce tylko być substancją
zagładą świata , szmerem kosmosu
planetą pustą ironią losu





Śnię w poniedziałek, z samego rana
Jakaś wycieczka zaplanowana
Kurort nadmorski, bliżej nieznany
Chociaż cudownie jest utrzymany.
Z grupą znajomych mamy pokoje
Przepiękne łóżka to ich wystroje
I pościel na nich w bordowe kwiaty,
Jakieś bajeczne wzniosłe klimaty
Liczę te łóżka , szukam swojego
Niepokój lekki z powodu tego.
Wychodzę na dwór , staję w szeregu
Na krawężniku, przy drogi brzegu
Kolega stoi z psem swym na smyczy
Pies głośno szczeka , kolega krzyczy.
Po drugiej stronie usiedli ludzie
Na rękach Zośki w szmacianej budzie
Nanusia  moja... wołam Nanusia!!!
A ona łebkiem tylko porusza
Wreszcie się zrywa, biegnie przez drogę
Biorę ją w ręce..... cieszyć się mogę
tulę, całuję lecz ona czeka
i z objęć moich szybko ucieka.
Spoglądam w górę , na nieboskłonie
Ogromna chmura niebo przysłoni
Tak sobie myślą takie niebieskie
A z czarnej lecą już krople deszczu
Nie ma wciąż Darka , gdzie się podziewa
Szumią złowieszczo przydrożne drzewa
i błyskawice  od ognia wkoło
Robi się jasno i nie wesoło
Błyski i grzmoty, grzmoty i błyski
Budzę się mokra i już po wszystkim.

Sen o figurce

Puste mieszkanie, a w nim nas dwoje
To pokój albo pracownia
Na podeście figurka jakaś stoi
Ty wyszedłeś
Ja spojrzeć chcę w okno.
Kątem oka ruch zobaczyłam
Odwracam głowę i widzę coś w co nie wierzę
Figurka na dół zeskoczyła
Jest okryta niebieskim płaszczem
Kołysze się idąc przed siebie
W moim kierunku.
To cud myślę... i myśl myślą goni
Kim jest ten twór i olśnienie
to święty Antoni
Darek , Darek krzyczę
lecz ty nie słyszysz wołania
Leżę na oczach mam krążki złote
To nie monety jakie znam
Błyszczą jak małe monstrancje
Ezoteryczny błogi stan- trwa chwilę
A potem przerażenie
że już zostanie tak
W złotego ślepca się zamienię
A nie chcę tego
Nie chcę być złotym ślepcem
Próbuję ruszyć powiekami
Otwieram oczy z trudem
O Boże co to znaczy--zmierzyłam się z cudem,









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz