środa, 31 lipca 2013

Wyprawa w Himalaje

Kochali góry. Pasjonowała ich wspinaczka na  najwyższe szczyty . Profesjonaliści przygotowani  fizycznie i psychicznie do zadań jakie przed sobą stawiali, a jednak warunki pogodowe, chwilowe słabości czy zbyt wielka pewność siebie, zostawiła ich ciała na zawsze tam w wysokich górach.....
Jerzy  Kukuczka, Wanda Rutkiewicz, Andrzej Heinrich, Maciej Berbeka, Tomasz Kowalski czy zupełnie niedawno 7 lipca Artur Hajzer




Silne ramiona, rozsądek i spokój
I tylko jakiś w sercu niepokój.
To wielki wyczyn -
Nowe wyzwanie -
Gaszerbrum 1 - gdzieś w Pakistanie.
W myślach rzucałeś na ring nieraz ręcznik,
Gdy zdobyć miałeś ośmiotysięcznik;
A teraz musisz-
Bo jakaś wielka serca potrzeba,
Karze ci stanąć znów bliżej nieba.
Tam w Karakorum, w zmiennej pogodzie
Na kuluarze w śniegu i lodzie,
Czeka na ciebie Kali - hinduska bogini śmierci .
Nie czujesz nic,
Gdy spadasz żlebem z prędkością błyskawicy
Zawieszony między ziemią i niebem
A czas końca stoperem liczy okrutna bogini.
W skamieniałych sercach gór cisza,  w niej umierają marzenia...
I tylko płatek śniegu wiruje nad Tobą
Marszem Żałobnym Chopina...

sobota, 27 lipca 2013

kropelka czasu


Szalony taniec.

W szalonym tańcu dzisiaj i jutra -wirują cienie,
W samotnym sercu smutnej kobiety - jakieś marzenie
Choć krzyczy pustką i przemijaniem, nikt jej nie słucha
Spreparowana w kropelce czasu , tęsknota głucha.
Stoisz na kładce, pod tobą tylko spieniony strumień,
Wyciągasz dłonie dla równowagi zmąconych sumień.
Wciąż jeszcze pragniesz jak świtezianka lepszego brzasku
Chociaż kochanka zaczarowałaś w ziarenko piasku.
Może wspomnieniem zadźwięczy znowu zdradzona wola
Może zrozumiesz , że to jest przecież najlepsza pora-
By żyć swym życiem -dopóki jeszcze życia zostało
Zatracać siebie w szalonym dzisiaj - bo jutra mało
Bo taka kolej , kiedy się wieczór chowa do cienia
Jest chwila prawdy , chwila radości wieki milczenia

reklama dla dorosłych




Spermatozoid.

Spermatozoid pędzi jak szalony,
Wkrótce osiągnie swój cel;
Ty już skończyłeś leżysz zachwycony,
Resztą roboty zajmie się on.
Pędzi i pędzi rozpycha się w tłumie,
Na prawo na lewo i prosto,
Do mety wytrwale podążać wszak umie
Jazdą bezwzględną i ostrą.
A na wersalce leżąca Stacha
Nie wie że pęka pęcherzyk Graffa.,
Komórka jajem u ssaków zwana,
Czeka cierpliwie na swego pana.
Plemnik dopada swojego jaja
Wedrzeć się musi do środka,
I chociaż wokół intruzów zgraja
Cel swój osiąga sierotka
W środku cieplutko jest i bezpiecznie
Na zewnątrz giną rywale,
Plemnik z jajeczkiem w swym tańcu życia
Tym nie przejmuje się wcale.
Już zapłodniona komórka to fraszka
Ty w owym czasie przemywasz ptaszka
A Stacha pręży swe wiotkie ciało
Prosząc o jeszcze, że tyle to mało.
Z podziału tańca powstał zarodek,
W łonie macicy ma swój ośrodek;
I tam w pół doby stawić się musi
Choć odpoczynek tak bardzo kusi.
Wojskowym rytmem zmierza do celu
Ziemię zaludni znów nowych wielu!
I wielki apel w taniej reklamie
Ptaszka używaj! gdy tylko stanie!




czwartek, 25 lipca 2013

Adnotacja

Być może miłość pos­tarza nas przed cza­sem, al­bo odmładza, kiedy po młodości nie ma już śladu. 
                                                                                                             Paulo Coelho 

  

Moja dusza romantycznie zagubiona
Czasem pustka i ocean w niej rozpaczy
Czarnym słońcem, kolcem róży podrażniona,
z adnotacją stemplem życia - los tułaczy
Tu na ziemi jest jej dom , a tam w kosmosie
Jak wędrowiec błądzi w kwancie po omacku
Śpiewem mgławic urzeczona, w gwiazdy nocą zapatrzona
Zakochana tak po prostu po wariacku...


    

środa, 24 lipca 2013

A co tam na Bemowie?

Na Bemowie jest Basia. Mieszka sobie na czwartym piętrze. Z okna kuchni  podziwia resztkę  ,,dzikiego Bemowa", która jeszcze widoczna jest miedzy blokami budującego się osiedla.
Jeszcze parę lat temu były tu nieużytki , a dzisiaj  no proszę  jak pięknie ! Żal tylko pysznego chlebusia z piekarni  pana Sławka  . Lecz taki okrutny los/ małych zaczarowanych piekarń z chrupiącą skórką chleba/ spotkał wielu właścicieli , przegrali z kolosami, inną techniką i technologią
 

Basiu

Pod powieką sen jeszcze drzemie,
 Choć za oknem tętni już życie;
Budzisz się ciężko leniwie,
A los karty rozkłada ci skrycie.
Odsłonięta już w kuchni firanka
i na stole kawy filiżanka
Z kątów cienie pląsają w zachwycie
Jaki pomysł masz dzisiaj na życie/

Co chcesz znaczyć którędy uciec
Gdzie się schować przed życia chałturą
I przed czasem co na twojej twarzy,
Chce zostawić kurzy pazurek.
Pod Italii  nieba lazurem
Goić będziesz wszelakie dewiacje
A niebawem czas jakże przyjazny
Ofiaruje ci piękne wakacje.




Bagsik...


Miałaś kiedyś przyjaciela maleńkiego;
On dopełniał twoje życie twoje sny,
Z kapciem w zębach tkwił na progu domu twego,
Niecierpliwy niespokojny tak jak ty.
Minął czas wspólnego bytowania
Już nie wita cię  na progu mały pies
Gdzieś pod drzewem tylko imię dźwięczy jego
Te sześć liter wykąpane w morzu łez






wtorek, 23 lipca 2013

Moje jamniczki



Miałam dwie jamniczki. Nanę i Pikolinę  Wpisały się w mój życiorys mocnym akcentem, czternastu i siedemnastu lat . Były siostrami o skrajnie różnych charakterach ale jedno ich łączyło ;  kiedy wracałam  później  z pracy stały w jednej linii obrażone,  patrząc  na mnie z wyrzutem . Wymierzały mi taką karę przez chwilę , a potem ruszały jak szalone do powitania.  Ich smutne ,duże oczy  z każdą sekundą  nabierały blasku i radości . Towarzyszki wielu podróży, zdyscyplinowane ,na tylnym siedzeniu samochodu. Uczestniczki  ślubów, chrzcin, urodzin i wielu innych  wydarzeń rodzinnych... ot kawałek życia. Odeszły jak wszystko na tej ziemi.......... 




Nanusi

Brak mi ciebie kochana przyjaciółko
Powiało rozpaczą,
Patrzą na mnie twoje piękne oczy-
lecz już nie zobaczą moich łez
Smutku rozlanego jak ocean
Okruszku dlaczego to zrobiłaś
To nie był sen - przecież byłaś

Mojej Nanince

W wielkim bolesnym rozstaniu tęsknota
Kosmosu krzyk jęk mojej jaźni
Boli jak bardzo boli bez ciebie być
I tylko pustka wyobraźni
Nana kochana moja mała
Składanką jesteś paru słów
Ty już odeszłaś - ja zostałam
I cierpię tu..

Do Pikoliny...


Pikuniu, nie płaczę ja wiem ,że przyszedł czas
I już na  próżno szukać wspólnej drogi
Wspomnienie ciąży mi jak głaz
Choć był to  dla nas okres błogi
A kiedy przyjdzie też mój kres
Energia ciała zrzuci pęta
Spotkamy się na jednej z gwiazd
Jak jedność  teraz niepojęta
Rozkoszy myślom upust damy
Istnieniem, poza czasem odżyjemy
I w tej przyjaźni ty i ja
Na zawsze zostaniemy

Schyłek lata


                                                                                            Jesteś młody, dopóki wierzysz w życie.
-                                                                                                                 
Michael Benedum
 
Nic nowego.
 


Mijają chwile, coś w nas się rodzi ,
Jakaś przegrana nadzieję chłodzi.
Choć zima z wiosną wciąż się przeplata
Nostalgia wraca u schyłku lata.

U Basi stresik z wiekiem się zmaga,
Renię dopadła znów jakaś zgaga,
Ewunia wnucząt bacznie pilnuje,
Anka znów Otwock swój okupuje
Jolka za Wisłą uprawia działkę,
Zaś w domu z mamą spotkacie Alkę
Gdzieś na Mazurach Bogusia szyje,
A Ewa Orzeł Oskarkiem żyje
Elka walizki pakuje na wrzutę
Ja cos tam piszę na rzewną nutę.
Codzienność życia w bajce zaklęta
I tylko czasem , czasem od święta
Budzi się skrzętnie ukryte marzenie,
By Mojrą pobyć jakiś czas;
A nie zbiorowym nędznym cieniem ,
Jasno świecących gwiazd.



Dla Siacha

Nie pisał o nim Brandys,
Nie kręcił o nim Wajda,
Wśród pól Grunwaldu,
Tafli spokojnych jezior-
Pan Michał Gajda
Zaszyty w historycznej krainie.
Umysł bystry wiek dostojny,
Nie za bardzo bogobojny,
W okolicy dosyć znany
Panem z cyrku nazywany .
Wśród palestry i doktorów,
Prostych chłopów , profesorów
Życie wiedzie spokojniutko;
Jakaś łódka wędka ,haczyk,
Wiele to dla niego znaczy.
Wazoniki, popielniczki,
Laski , maski , pojemniczki
jak artysta i poeta;
Przy nim piękna też kobieta.
Od pół wieku ramię w ramię
Żyć się chce przy takiej damie
Choć ucieka czas, to życzenie jedno
Oby dalej tak , w tym jest życia sedno!
 
 
 
 
 

niedziela, 21 lipca 2013

Chwila refleksji.

 Chciałabym ten wiersz zadedykować bardzo pięknej , kruczowłosej  damie, o artystycznej duszy , która lat temu kilka, wycofała się z życia towarzyskiego . Zaaferowana wychowaniem wnucząt /cel szczytny/ zmieniła swoje przyzwyczajenia i nawyki i w ciepłych papuciach postanowiła się zestarzeć. Wracaj Ewka -czekamy- ,,bądź" a nie  ,, bywaj"


Dla Ewy...

Przemijanie bez nazwy-
Promyk słońca jak życie'
W Twe istnienie misternie wpleciony
Zagubione marzenia, niespełnione życzenia
Jakiś los matki , babci i żony.
Jednej z wielu choć jedynej i co z tego?
Już nie jesteś przecież wiosną Vivaldiego
Mrocznym cieniem suche kładzie się ściernisko
Jesień zdrowia , jesień uczuć.
Blisko końca;
Do przeżycia jednak ciągle jeszcze wszystko...

sobota, 20 lipca 2013

Wakacje

Kreta

Jest jeszcze w sercu podnieta,
Choć brzmi jak dziecinna bajka
Może za dwoma morzami
Może w muzyce grajka.
Powrócić tam raz jeszcze,
Ślad stopy zostawić na skale
Zanurzyć się w morze gorące
I trwać w tym ideale.
Jak zakochana kobieta
Powtarzać tylko Kreta, Kreta!


Dalmackie milczenie


Starym złotem jesieni, wpadł przez okno dziki płomyk,
Przywołał wspomnienia...
Czasu zamkniętego w pamięci przestrzeni, jak marzenia.
Ostatnie dni lata, skąpana w słońcu Chorwacja
Kraina błogiego spokoju, jak muzyka, jak Chopina Wariacje B-dur
Opływasz ją i wiesz, że to lepsze miejsce na ziemi
Tu spokój , a w nim milczenie , dalmackie milczenie.
Igraszki w basenie , wytworne kolacje,
Krótkie spięcia , kontemplacje,
W smudze światła na tarasie mija dzień.
Tylko banda rozśpiewana, siedzieć będzie tam do rana
Szkoda czasu im na sen.
Krzyczy , wyje przemijanie, to już koniec, pożegnanie
Czas powrotu rzeczywistość wzywa nas

Korczula


Pamiątka- to lato Korczula,
Pamiątka to tydzień wakacji
Jak było zapytał znajomy
O.k. bez grawitacji
Choć starość z młodością się miesza
W tyglu miedzianym bez ucha
Niemocy i żalu bal
I to ,,idi mucha"
A my jak braterski klan
I do wody i do wina
W naszych sercach zrywu szał
By co było powspominać !






piątek, 19 lipca 2013

Dla Marii

Jest okres wakacyjny , a więc może trochę wspomnień letnich ...niekoniecznie moich...

Jedno marzenie
Wielkie pragnienie
By stopę postawić
Na egipskiej ziemi,
Tamte słońca zachody
I modre Nilu wody
Doliny Królów
Czerwone Morze
Sól  piasek i szczęścia łzy
Mario to Ty?

Spełnione marzenie

Pod egipskim niebem
Odnalazła siebie,
Piramidą Cheopsa oddychała;
To powietrze płuca wypełniało,
To powietrze tak jej smakowało
Była u siebie,
Szczęśliwa i już nie samotna.
Gdzieś daleko zostały ukochane lasy
I kamienni przyjaciele,
Ścieżki śniegiem zasypane
Szyby mrozem malowane
Niby wiele , jednak wcale tak niewiele.
Ciepłe morze , przyjazne słońce,
Ziarnko piasku z pustyni  porwane,
Czyjeś oczy , ramiona gorące
I policzki rumieńcem oblane.
O ziemio faraonów jesteś tak życzliwa
Dla zmęczonego na szlaku wędrowca
Pozwól jej kochać i być szczęśliwą ,
Pozwól jej jeszcze, przez chwilę tu zostać.
 

czwartek, 18 lipca 2013

A jednak się kręci

Dużo można o niej , w  końcu to mieszkanie ludzkości...


Ziemiańska kraina pocięta wodami
Dla gniazd ludzkich tylko stworzona
Jak matka i ojciec dla synka Embriona
Oddana choć wiecznie szalona.
ktoś kiedyś ją mocno zawiesił w kosmosie,
W otchłaniach czeluści i mroku
Dla dobra wszechświata dla przyszłej ludzkości
W zasięgu własnego wzroku


Zwyczajnie

Noc zmierzchem gwiazdy zapala,
Dzień świtem słońce budzi,
Złudzenie i nadzieja
To pokarm dla ludzi.
Karmisz nadzieją,
Poisz złudzeniem,
Życie zabierasz
Przeznaczeniem.


Ocean i łzy

Słodka i słona
H2o
Nieposkromiona
H2o
Zbawienna i przeklęta
A jednak święta.


Korowód

Na linie czasu zawieszeni,
W otchłań zmierzamy nieuchronnie.
Korowód barwny blasków i cieni
Staje się świadkiem koronnym,
Na życie pędzące do przodu,
Na ból i radość istnienia
A na krawędzi przepaści
Zostają ludzkie marzenia.





















środa, 17 lipca 2013

Trochę historii - lipiec 43

Okrutne czasy!

Chciałabym wierzyć, że świat dzisiaj lepszy, niż siedemdziesiąt lat temu,
Chciałabym wierzyć , że spokojniejszy , bo bliższy sercu memu;
Kiedy palili , zabijali w sposób bestialski, w imię swych racji ,
To w ludobójstwie się rozkochali, chcąc stworzyć państwo właściwej nacji.
Z okrzykiem na ustach SMERT LACHOM -w ręku siekiera i kosa
Spadały niewinne głowy, a wiatr unosił modlitwy w niebiosa.
Płonęły Parośla, Wygranka, Nowiny - świadkowie okrutnej rzezi
Płakały matki ,ginęły dzieci pod butem upowskich żołnierzy.
Wołyńskie pola usłane trupami, to UPA pod wodzą Sawura,
Nacjonaliści u boku nazistów w repertuarze tortura.
Historia rozdział ów już zamknęła i tylko w sercu narodu,
Została blizna po ranie głębokiej , to blizna krwawego Wschodu.























































poniedziałek, 15 lipca 2013

Był taki czas


Był taki czas!

Zamykam oczy i cisza
A na ekranie inny świat -
Dla mnie ,dla ciebie to tylko historia
Sprzed sześćdziesięciu paru lat
Był taki czas , czas upodlenia
Był taki czas, wymarły marzenia
A oni jak zero jak nic,
Ich miejscem pobytu baraki Auschwitz
Strach w oczach na co dzień ,
Ból głód, przerażenie
Od święta okruchy chleba
Ludzkie szkielety, modły i klątwy
Wznoszone ciągle do nieba.
Nowe transporty pasiaki , foto
Numer, apele i wyliczania
Wrzaski nieludzkie ciosy i razy
Męki i głośne konania.
Komory gazowe, krematoria
Dymiące kominy ,laboratoria
To wszystko się zdarzyło
I oby nigdy więcej
Rytmem okrutnym zwyrodniałym
Nie biło żadne ludzkie serce.


niedziela, 14 lipca 2013

Jolka

Do Budki Suflera!


Jak odnaleźć tamte dni szalone,
Kiedy wszystko choć tak trudne, proste było;
W naszych sercach zamęt wielki
I marzenia i kolejki
Nic na sprzedaż, a tak dużo do kupienia.
Ta kaseta ciągle leży gdzieś na półce,
Ta melodia na dnie duszy mi zalega
I choć wszystko się zmieniło i tak dużo się spełniło
W sercu jednak ciągle rodzi się potrzeba.
Zagrajcie tak jeszcze raz,
Niech w miejscu zatrzyma się czas
Bo hymnem miłości, co kiedyś w nas gościł
Oddychać chcę...
By słońca zaćmienie i lato ze snu
Na chwilę wróciło tu znów.
Zagrajcie to jeszcze raz
Jak wtedy, choć zmienił nas czas
Bo wasz hymn o miłości to jedna z wartości,
Którą zostawił dwudziesty wiek!

sobota, 13 lipca 2013

Toksyczni rodzice

Jak często ludzie dorośli, pragną aby dzieci , spełniły ich marzenia, w kwestii wybieranego zawodu , ożenku, czy zamążpójścia. Stosując różnego rodzaju naciski, znęcają się nad własnym , jakże kochanym /w ich mniemaniu/ dzieckiem. Skutek takiego działania , często jest odwrotny; młody człowiek buntuje się albo załamuje. Wtedy właśnie dostrzega wady swoich rodziców jak podwójna moralność, drobnomieszczaństwo , czy skąpstwo;  wykorzystując te spostrzeżenia dla własnej obrony  . Przez długie lata urazy będą żyć własnym życiem zarówno po jednej jak i  drugiej stronie
Nadzieją  jest tylko czas, który zatrze co nie co- i wygładzi ostre .kanty konfliktu.



Jakie to dzisiaj ma znaczenie,
Kosmiczne czy też ziemskie
Powiedzieć , córko kocham Cię,
Ty jesteś córko moim szczęściem.

Tato nie mogłeś mi tego  powiedzieć- choć chciałeś
Nie mogłeś - bo nie umiałeś
W wizerunku , który stworzyłeś
Sam niestety się zagubiłeś.

...A ja tak chciałam - usłyszeć- kocham cię córko
I miało wtedy wielkie to znaczenie
Mogło mi siłę i wiarę dać w przyszłość
Zaoszczędzając niejedno cierpienie



 
"Podstawową  wadą ojców jest to, że chcą, by ich dzieci przynosiły im chlubę."
Bertrand Russell     


piątek, 12 lipca 2013

ME Warszawa



Prezes


Wczoraj mówiłem - dzisiaj powiadam,
Nie ustępuję ...na fotel siadam;
I wzywam Smudę na rozliczenie,
Muszę mu przecież dać rozgrzeszenie.
Premię wypłacić , pokrzyczeć zdrowo,
podpisać również umowę nową.
Bo obowiązki swoje  pojmuję,
Takiej drużynie pogratuluję,
Co miejsca gościom ustępowała
I chociaż chciała to nie wygrała
Jam jest prezesem w PZPN-ie
Choć nic nie robię to się nie lenię.
Pilnuję czujnie swojej posadki,
Wiszą mi drętwe pismaków gatki.
Honoru nie mam i tylko za to
Jestem prezesem Grzegorzem L--o

czwartek, 11 lipca 2013

Tajemnica życia



Przemijanie

Przemijanie to życia tajemnica,
Przemijanie to początek i koniec
Przemijanie nie mija
To chwila , która nie ma swego sobowtóra;
Idziesz , a za Tobą cień
Mijasz noc i dzień
Twój krok odmierza czas
Czy dziś zostanie w nas?
I chociaż przemija to trwa,
Wielka niezbadana tajemnica życia.


Obca sobie

Myślę o sobie jak o kimś obcym
Moje tkanki są zimne samotne
Wołam na wiatr za oknem,
 A on gwiżdże oczy mam mokre,
Serce opuchnięte
Powieki ciężkie,
Rany - zjawisko święte- czy je mam?

wtorek, 9 lipca 2013

Spotkania czwartkowe

U Szwejka - restauracja na Placu Konstytucji, która w czwartkowe popołudnia gości u siebie ludzi cyrku. Zarezerwowane dwa stoliki zajmowane są przez emerytowanych artystów .Wspomnieniom dowcipom i sporom  nie ma końca .


W świecie kiepsko,
W kraju krucho,
I powiało znów posuchą
Chociaż wczoraj tak padało
Deszczu wrażeń ciągle mało,
A kłopotów już kolejka,
Może warto wpaść do Szwejka;
Wsiada Krzysio w swoją pandę
By odwiedzić w knajpie bandę
Trochę pojeść , ponarzekać,
A tam przy stoliku czeka
Smutny Zygmunt Okowiński
A naprzeciw Krzyś Zieliński,
Jest Niemeczek i Wojtyła
Czasem Ewa bardzo miła
Parę osób jeszcze zmierza
Do tańszego dziś talerza.
Atmosfera jak u Sasa
Pojedz, popij popuść pasa
A spotkania te czwartkowe
Wnoszą wciąż tematy nowe
Tu wspomnienia powracają
Tu się ludzie politycznie odkrywają.
Choć nie młodzi ale w formie,
Do dyskusji o przemianach i reformie
Zdania różne ,a więc sporów nie brakuje
Każdy jakiś inny wątek wciąż lansuje;
Już zapada zmierzch w Warszawie
i do czwartku...znów na kawie!

poniedziałek, 8 lipca 2013

Babickie spotkania

Na działce u Basi!



Na działce w Babicach od wiosny do zimy
Niedzielne grillowania,
Panowie i panie przy małej altanie
Gotowi do ucztowania.
Za beczką gospodarz niejaki pan Krzyś
To ważna osoba tu dziś.

Na skromnym leżaku, gdzieś w cieniu przy krzaku,
Cześ K---o medytuje
A dalej przy beczce Dariuszek Wojtyła
Namiętnie o diecie swej truje.
I jeszcze pod świerkiem od beczki z daleka
Pan Lucjan zaciąga się dymem,
Kebabcie  rozkłada , do Zosi coś gada ,
Sielanka się dziś zapowiada.

Mijają godziny babickiej biesiady
Na stołach wciąż masę jedzenia
Dla Ewy czikeny, kebabcie dla Basi,
Kiełbaską zajada się Renia
Dziewczyny z humorem ,wypiły już wino
Na spacer polami ruszają,
A chłopcy nażarci, znudzeni , samotni
Przy beczce pustej zostają.

Nim wieczór zapadnie, znów wszyscy są razem
Tak szybko godziny im płyną;
Sprzątają. gadają... do aut swych wsiadają
Z żalem radością i kpiną
Z nadzieją wielką ,że może za tydzień
Powtórzą to grillowanie
I znowu zasiądą przy małej   altanie
 Na wielkie ucztowanie



Minęło parę lat.


Odkąd ferajna na działce w Babicach
Minęło już parę lat
I chociaż znów wiele się  wokół zmieniło,
To w sercach zatrzymał się czas.

Gdy spojrzysz ukradkiem na swego faceta
z nadzieją , że nic się nie zmienił
A zmarszczkę nieznaną na czole zobaczysz-
To do widzenia złudzeniom.
Nie można już chwilki utracić z tych dni
Co jeszcze nam pozostały;
By wyżyć do końca marzenia i sny,
Bo czasu już przecież tak mało.
Radości i szczęścia nie znajdziesz ot tak,
Poszukaj ich w duszy gdzieś na dnie
Dni trochę upłynie nim znów znajdziesz sens
Ognika nadziei na bagnie.
i mocno zakrzyczy  wspomnieniem nadzieja
I jutra tak mocno zapragnie
Pomyślisz, dlaczego na jawie wciąż śnię
Zapytasz- lecz chyba nie zgadniesz .



I znów minęło parę lat
Zatoczył czas magiczne koło
Babickich spotkań tyle w nas beztroskich i wesołych.
 To co ,że włosy pokrył szron
To nic ,że wnucząt nam przybyło
W nie zapisanym kalendarzu, kilka się kartek zapełniło
A my wciąż przecież tacy sami
Duchem młodości nawiedzeni,
Schizofrenicy niepokorni, w życiu codziennym niestrudzeni
Wplątani w układ czasu i wieku
Za którym tylko nicość stoi,
Broniący  sensu bytu  na tej ziemi,
Bohaterowie niezmęczeni;
Więc cóż Szanowny Jubilacie, nie zostawiamy Ci wyboru
Bawić i gościć musisz bandę, nie skąpiąc dzisiaj jej humoru
I pierwszy toast panie i panowie
KRZYSIU!!! ----Twoje Zdrowie!


Dla Przyjaciół bez których życie byłoby bardzo nudne!





a


czwartek, 4 lipca 2013

Cyrk

Niezbadane są wyroki............
Tak się w moim życiu złożyło , że poznałam kulisy cyrku i nie tego dzisiejszego ale cyrku profesjonalnego  sprzed lat . Państwowe  cyrki podlegały wówczas pod  ZPR-y z bazą na Julinku .Wczesną wiosną wyruszały cyrkowe wozy w sezon. Przygotowane, bądź szlifowane przez zimę numery zasilały programy przedstawiane w Polsce i na świecie. Kim byli ludzie, którzy tam pracowali . Jako że zawody często przekazywane są z pokolenia na pokolenie / adwokaci, lekarze , aktorzy/ tak i w tym przypadku często miało to miejsce; a więc dzieci byłych cyrkowców, ale również adepci pomaturalnego studium cyrkowego  , czy sportowcy z różnych klubów sportowych.. Najbardziej zdolni wyjeżdżali za granicę do Danii, Holandii, Austrii, Niemiec, USA, Japonii- no i obowiązkowo do krajów obozu socjalistycznego  Młodzi , ambitni , odważni;znający języki obce Po kilku wyjazdach zagranicznych uzbrajali się w sprzęt potrzebny do pracy/ samochody , kempingi/Przed wyjazdem     borykali  się z załatwianiem paszportów wiz,  kostiumów , konserw, paliwa i tysiąca innych rzeczy potrzebnych do życia. Kiedy słyszę dzisiaj jak nazywa się cyrkiem przedstawienia dawane przez głupawych okładających się epitetami posłów, czy wyczyny rozwydrzonych  celebrytów  szlak mnie trafia - bo jak się to ma do ludzi  pasjonatów kochających swój zawód.  Ludzi, którzy codziennie stawali przed widzem, dając z siebie wszystko łącznie z własnym zdrowiem i życiem,. Nagrodą za ich wysiłek nie były pieniądze, bo te niewielkie- ale brawa jakimi nagradzała ich publiczność . Tym dziewczynom i chłopcom dzisiaj już starszym Paniom i starszym Panom   dedykuję  ten  wiersz 

Podręczny bagaż

Dwadzieścia lat, w bagażu wiatr,
Olbrzymia wiara w siebie.
Młodzieńcza duma, marzeń świat
Otworem stał dla Ciebie.
Nie miałeś nic, nie miałaś wiele
W piąstkę ściśnięte linie trzy
Serca , rozumu, przeznaczenia
I niespełnione ciągle sny.
Godziny prób, męczarni trud
Przekleństwa , złorzeczenia
I przyszedł dzień ten wielki dzień
Stanąłeś na arenie.
W krzykliwym ostrym świetle ramp
Doznałeś wielkiej łaski,
Gdy w lożach zachwycony tłum-
Rozdawał Ci oklaski.
Mijały dni upływał czas
Magiczny spektakl trwał ;
Wśród wielu tras
Niejeden raz - Arlekin, Wielki ,As.
A potem Tokio, Moskwa, Rzym
I inne miasta z mapy świata.
Zachwytu krzyk cekina błysk
I w kalendarzu nowa data.
Pogasły światła, umilkł tłum,
Pożółkły kalendarze
Lecz tamten czas - pozostał w Was
Podręcznym jest bagażem

Zawody PRL-U

w MINIONEJ EPOCE w tak zwanym ustroju socjalistycznym, bezklasowe społeczeństwo, dzieliło tylko pochodzenie . Jedynie słusznym było pochodzenie robotnicze ale ze względu na to że nieudolne pegeery  nie radziły sobie z wyżywieniem Narodu dopuszczono również produkcję indywidualną czyli chłopów. Tak więc w sojuszu robotniczo chłopskim budowano i produkowano.
Wszyscy inni którzy obracali większym czy mniejszym kapitałem byli   napiętnowani , ośmieszani ale nie niszczono ich do końca. Najwidoczniej byli potrzebni tamtej władzy. Oto dwa zawody szykanowane w sposób wyjątkowy; badylarz/ człowiek produkujący warzywa, owoce ,kwiaty/ i mechanik /właściciel warsztatu samochodowego/


Spotyka się dwóch starców na szpitalnej sali
Obaj są cierpiący ale się poznali.
Co tam u Pana ,Panie kolego?
Pamięć mam dobrą , ciało do niczego
Przez całe życie tylko praca
Dzisiaj nikt nikogo za pracę nie karze
Pamiętasz jak pisali o nas podli dziennikarze?
Co przestępca to badylarz, bo dóbr miał za wiele
Choć pracował w świątek , piątek , a nawet w niedzielę.
Świeżutkie warzywa ,owoce i kwiaty
w szarym kraju socjalizmu zmieniały klimaty
Chociaż prasa wciąż krzyczała, partia cicho przyzwalała;
Dewiz w kraju brakowało, państwo już się kiepsko miało
Eksport naszych o.w.k  do zachodniej Europy
Dewizami niwelował budżetu kłopoty.
Jedno mnie cieszy, dzieci wykształciłem, a i tamtej Polsce też potrzebny byłem
Nie mów Pan głośno to teraz niemodne  , a słowo badylarz wszystkim niewygodne.


Właściciel warsztatu samochodowego

Właściciel warsztatu samochodowego , też był do niczego
Jawił się bandytą , złodziejem, watażką, w powieściach kryminalnych z rozbitą czaszką
Kto miał więcej pieniędzy czy zatrudniał ludzi, w odczuciu społecznym obrzydzenie budził
Kapitałem obracali fu co za miernoty, a ja pytam czemu ,,gniewni " przeskoczyli płoty?

środa, 3 lipca 2013

Cienie


Wypełzają z kątów, rozlewają się po podłodze, wślizgują na ściany, Kursują po suficie. Ich obłąkane języki plugawią najczystszą biel ścian. W półmroku palą się ogniem piekielnym , dokonując samozagłady. A kiedy już się wypalą , nabierają spokojnej barwy, cieszącej oczy człowieka. zieleń traw , bajecznie kolorowe płatki kwiatów, lazur nieba, gorące morza i złote piaski - to mowa barw.
Czy istniały by bez początku?
  

Kończy się czas

W samotności bywam , mam stały tam kąt,
 poplątany szlak gorzkich wspomnień,
Migdałowych marzeń, zatraceń,  zapomnień
jak rój gwiazd , których już nie ma;
Ja wiem to czas powiedzieć światu do widzenia
nie można się bać, choć strach u twych stóp
I ziemia jak torfowisko
Odchodzisz normalne już skończył się czas..........
I wypaliło się ognisko.

Autokrata



Jak pierwiastek radość z szarości
w duszy twojej do entej potęgi,
Czemu nastrój , stresowej wyższości
 Opanował twoje tkanki po zęby.
Życie przecież pisze różne scenariusze
I oświetla je lampka promyka
Trzeba tylko odnaleźć klucz szyfru,
By do krwi mogło stale przenikać--
Ukojenie, radość, tolerancja,
Akceptacja drugiego człowieka;
Burzą uczuć poukładanych
Przeznaczeniem, co ciągle czeka.
Racją stanu gdy jest i jej nie ma
Ciszą która krzyczy okrutnie,
I kobietą zatroskaną , stojącą z boku,
Przeszytą bólem i smutkiem....




Poszukać sensu


 Twoje oczy dziś szare, wypłowiałe od łez,
W dal bezmyślnie nieludzko wpatrzone
W twoich oczach czai się gniew
I omdlewa serce zranione.
Czy za dobrą się miałaś, sprawiedliwą ,sumienną,
Drogą cnoty podążać tak chciałaś
Obce były podstępy, niespełnione fantazje
Szarej drogi życiowej niezmienność.
Nieczytelne pragnienia, rozmazane marzenia,
Czarny kleks i na końcu urwisko!
Jak się teraz pozbierać , skąd  sił życia nabierać
By sens jakiś miało to wszystko?


Zdradzona


W nieczułym spojrzeniu spleciony los
W zimnym uścisku, zamknięte ramiona
Choć głośno jęczą marzenia
Gdzieś z boku miłość już kona.
Hej przyjacielu czy ci nie żal
Tych chwil , których już nie ma?
I wizerunku kobiety jak grzech
Zamkniętej w czasu przestrzeniach.








wtorek, 2 lipca 2013

Tym , którzy odeszli .....dla Niusi

Pamięci mojej kochanej  teściowej poświęcam ten utwór,  przepraszając jednocześnie ,że nie potrafiłam spełnić Jej snu..........


Przez życie przeszłaś dumnie , żelazną będąc damą,
Okrutnie doświadczoną , przez los sponiewieraną.
I wiele razy wznosiłaś tam pytanie,
Czemu mi robisz to Panie?
Gromadką dzieci otoczona, na pewno matka,
Nie zawsze żona....
Oszukana i zdradzona-
Zostawiona.
Spod despoty twardej ręki ból i rozpacz się wylewa
I nie tylko cierpi Nakir, Twoja dusza też
Za ulotną chwilę płacisz-
Bo uważasz, że tak trzeba
Chociaż serce z bólu kona
A w poduszce morze łez

Maskowały te dramaty , pracy blaski
gdy widownia zachwycona gromko grzmi
Na arenie Aspad zbiera znów oklaski,
A Nakira chore oko szczęściem lśni.
kiedy przyszła tamta miłość
Tak po cichu , tak znienacka
Zatrzasnęłaś za dramatem życia, drzwi.........
Żeby znowu zostać żoną , żeby znowu zostać matką
Być szczęśliwą i kochaną tak jak nikt

Amor jednak zgubił strzałę i opuścił dom szczęśliwy
Zostawiając Ci samotność i milczenie;
Małe dzieci zbite w kupkę, szare cienie czterech kątów
Zimne łóżko zdruzgotane Twe marzenie.

Odtąd już samotnie kroczysz z podniesioną dumnie głową
Czas swój dzieląc między dzieci, jesteś matką i teściową
 Jeszcze raz na krótką chwilę wrócisz do miłości
Po to tylko aby życie przeżyć w samotności
I z podniesioną głową odkrywać go ciągle na nowo

Tym którzy odeszli....

Hance Bielickiej

Twój śmiech Polanom znajomy
I twój kapelusz taki ogromny
W torebce pakiet wspomnień zasuszony
i żal potworny.
Za oknem noc czai się wieczna
Odziana w żałobna komżę
Ucichło serce, odwiedziło jeszcze znajomą Łomżę.

Zastygły mistrzowskie monologi
Powagą i kirem okryte;
I Dziuni Pietrusińskiej usta- milczące
Wieczności nicią zaszyte.


Dla Jana

Jak rachmistrz zamykałeś czas nowymi kółkami,
Jak księgowy wstawiałeś cyferki;
Rok za rokiem w oczekiwaniu,
Że czas szczęścia nadejdzie,
Że przyjdzie dzień wielki.
I nie przyszedł- nie zdążył
Myśli schizofreniczne szybsze  od niego,
Położyły mocne ciało na mary;
Zabrakło siły, zabrakło wiary w walce o zwykłe życie..........


Śmieć na autostradzie


To czas wyznacza czas,
Wybiera paru do parady
To przeznaczenie stawia was
 Na pasie śmierci autostrady.
W prozie podróży szarość i senność
Lecz hydra budzi już ze snu
Ludzkiej wędrówki niecodzienność -kończąc ją tu.
W ciszy i krzyku w bólu konania
W szalonym tańcu życia ze śmiercią,
Gasną promyki radosnych wspomnień-
Opatulone kolorów tęczą.



Tym którzy odeszli - bardzo osobiste

Mama- moja najukochańsza przyjaciółka, odeszła w listopadowy wieczór. Dopóki była, zawsze  byłam dzieckiem , a potem już nie było tak bezpiecznie.....Połykane przez tygodnie łzy smutek i przygnębienie, rzeźbiły moją  duszę na nowo. Pogodziłam się z takim  stanem rzeczy, zrozumiałam, że nasz wspólny  czas dobiegł końca , że tym  zmaterializowanym  energiom już nie po drodze razem  Może  kiedyś gdzieś na szlaku Drogi Mlecznej albo dalej, poczujemy siebie, zatrzymamy się na chwilę , a może znowu stworzymy ziemską rodzinę?????????



Dla Mamy...........



Mamo kochana, jedyna, niezastąpiona
Jesteś mi dziś jak tęcza na niebie;
Piękna i niedościgniona ,
I tak daleko mi do Ciebie
Próbuję wspomnieć Twój uśmiech
Gest ręki dobrze mi znany
Spojrzenie baczne i czułe
I głos niezapomniany
Ty dzisiaj gdzieś tam wysoko,
Gwiazdką się mienisz złotą,
Ja tu po ziemi stąpam
 I z nie odpartą ochotą podnoszę głowę,
By bliżej być Ciebie
Lecz jak odnaleźć Twe miejsce na niebie?


Mamo!!!

Na czarnej chmurze ślad stopy Twojej został;
Odeszłaś tak cicho i szybko
W listopadową noc zawinięta.
Stąpałaś delikatnie i lekko po nieboskłonie,
A zaciśnięte Twoje dłonie
Lżejsze były o jedną linię
Zostawioną na ziemi,
Linię życia
Mamo tysiąc razy krzyczę ,
 Mamo tak mi tęskno za Twą ręką
Którą kładłaś na mej głowie
Miękko gładząc włosy,
Mamo krzyczę coraz głośniej
Krzyczę w niebogłosy Mamo
Jestem samotna i bezradna!!!!!!!!!!!!!









Tym Którzy odeszli.......niezwykłemu Polakowi

 Smutek po  śmieci  Jana Pawła II


Dzwonią dzwony , szepczą kamienie i ludzie płaczą
Cóż takiego się stało?
Niebo przecież ciągle nad nami i ziemia pod nogami,
A jednak jakoś inaczej.

Nad dolą sieroty, kosmos w zadumie klęka
Nie ma Go
Świat zamarł w bezruchu, a rozpacz rozpaczy sięga
Był taki Polak ,Święty i poeta
niezwykły
Choć na miarę zwykłego człowieka,
żył, nauczał i kochał,
Pielgrzym z polskiej ziemi
W najdalszych zakątkach świata-
lecz między swoimi
Przebaczył mordercom-
Zdrajców rozgrzeszył
Nauczał kochać i życiem się cieszyć
Odszedł.....
Dziś już jest historią ziemi
Zapisaną kartą i tylko..........wspomnieniem!


Kwietniowe słońce

Kwietniowe słońce , coraz mocniej świeci
Po mroźnych nocach nastały ciepłe dni
I tylko serce tak mocno w piersi płacze
Za Tobą Ojcze , za Tobą Ojcze nasz
Nie zostawiaj nas samych ,powiedz coś na do widzenia
Aby łatwiej i prościej  żyć się dało
Podążymy tą ścieżką dla nas przecież nieznaną
Podążymy tą ścieżką , Twoim czasem deptaną
Wszystko będzie łatwiejsze i prostsze
                                                    kwiecień 2005

                      





poniedziałek, 1 lipca 2013

Przed Mistrzostwami Europy


Polityka została wymyślona po to, aby kłamstwo brzmiało jak prawda
                                                                                 George  Orwell


Kto rządzi Polską , dręczy mnie pytanie,
Czemu tak źle jest --odpowiedz mi na nie.
Lata mijają świat pędzi do przodu ,
U nas się zmieniają osiołki u żłobu.
Wbrew wszelkim teoriom, ot, choćby Darwina
Uważam, że lepiej rządziła by świnia
Bo nasz zarozumiały sejm, senat i rząd
W każdej wydanej ustawie robi jakiś błąd
Chorych reformuje ,terapię im zmienia
Mami, oszukuje , przekręca zdarzenia.
I nie te o Smoleńsku - to bubel prawicy
Ci to dopiero pną się po krwawicy
Na wiecach i marszach żądni władzy krzyczą
Że się z rządem Tuska niebawem rozliczą.
Pod sztandarem zmian wszelkich buszując w stolicy,
Marzą im się bardzo czasy targowicy
Słodkie liberum weto, premierem Rydzyka
to całego PISU mętna polityka.
I  ja wyborca stojący gdzieś z boku
Zapomniałem nawet w którym żyję roku
Patrzę z lewa , patrzę z prawa
W sejmie wciąż ta sama wrzawa;
opluwanie okładanie z ław poselskich oskarżanie
Nie ma czasu na reformy
Zresztą po co przecież naród bogobojny
Wszędzie krzyże i przekręty
Symbol święty już nie święty.
Awantury ,burdy ciosy, krzyżem legną Polski losy
Krzyż pod krzyżem , krzyż od krzyża
Koniec świata już się zbliża
Plemnik dzieckiem gdy tak pędzi , stop nie pieścić swej żołędzi
Zakazane nic nie zmieni? słonce biega wokół ziemi!
Jeszcze tylko autostrada, wyczyn wielki, szkoda gadać.
Mszami drogi otworzymy, w nich pęknięcia wypełnimy;
Bo już Euro - gwałtu rety
Wyciągają kastaniety..........
..........i ............ucichnie nastrój wrzawy i wyjedzie tłum z Warszawy
Lecz zostanie nam ,,warszawka" i poselska pusta ławka
Dziury długi i frustracje, lecz od czego są wakacje
Odpoczynek i czas wolny zrodzi pomysł na reformy
Nam pomysłów już nie trzeba pamiętajcie prominenci
Więcej pracy i pokory , odrobinę dobrych chęci







Sekunda za sekundą

Sekunda za sekundą  upływa nam życie. Krzątając się  pomiędzy kuchnią a łazienką, od poniedziałku do niedzieli, nie zauważamy zmian jakie w nas zachodzą. Obowiązki wobec rodziny , praca zawodowa, borykanie się z budżetem domowym , małe i duże kłopoty , zmęczenie szarością  dnia ,przesuwają nas w rewiry przegródek wiekowych. Dwadzieścia, czterdzieści, sześćdziesiąt, osiemdziesiąt lat i ani się obejrzysz jak kończy się wszystko. Młody powie ,,ile to jeszcze",, kiedy to minęło" zastanawia się senior. A z boku stojąca nadzieja zaśmiewa się do rozpuku. Sprytnie odegrała rolę przewodnika..........

Rankiem dzisiejszym nim wstało słońce, rozmyślań w głowie znowu tysiące;
Jak sceny filmu w myślach przemyka, żywot natury w oczach cynika.
Małe mieszkanko, gdzieś na kanapie
Zmęczony pracą tatuśko chrapie.
Mamuśka skrzętnie w kuchni się kręci
Gromadkę dzieci zapachem nęci- pizza ogromna
Obiad niedzielny, amerykański, łatwo podzielny.
Druga rodzina też jeszcze młoda
Duże mieszkanie , wielka wygoda
W pięknym salonie gdzieś na kanapie
Z pilotem w ręku tatuśko chrapie.
Mamuśka w dresie jeszcze zaspana
W ręku oferta od Neckermana.
Trzecia rodzina jest już wiekowa
W starych fotelach teść i teściowa
Jak trusie siedzą Władzio i Hela
W telewizorze telenowela.
Czwartej rodziny pełnej już nie ma
Jego przykryła znajoma ziemia
Ona posłanko ubogie mości
W domu opieki pogodnej starości.
Czy zmyślam ? może osądźcie sami
Ile beztroskich chwil w życiu mamy????