czwartek, 4 lipca 2013

Zawody PRL-U

w MINIONEJ EPOCE w tak zwanym ustroju socjalistycznym, bezklasowe społeczeństwo, dzieliło tylko pochodzenie . Jedynie słusznym było pochodzenie robotnicze ale ze względu na to że nieudolne pegeery  nie radziły sobie z wyżywieniem Narodu dopuszczono również produkcję indywidualną czyli chłopów. Tak więc w sojuszu robotniczo chłopskim budowano i produkowano.
Wszyscy inni którzy obracali większym czy mniejszym kapitałem byli   napiętnowani , ośmieszani ale nie niszczono ich do końca. Najwidoczniej byli potrzebni tamtej władzy. Oto dwa zawody szykanowane w sposób wyjątkowy; badylarz/ człowiek produkujący warzywa, owoce ,kwiaty/ i mechanik /właściciel warsztatu samochodowego/


Spotyka się dwóch starców na szpitalnej sali
Obaj są cierpiący ale się poznali.
Co tam u Pana ,Panie kolego?
Pamięć mam dobrą , ciało do niczego
Przez całe życie tylko praca
Dzisiaj nikt nikogo za pracę nie karze
Pamiętasz jak pisali o nas podli dziennikarze?
Co przestępca to badylarz, bo dóbr miał za wiele
Choć pracował w świątek , piątek , a nawet w niedzielę.
Świeżutkie warzywa ,owoce i kwiaty
w szarym kraju socjalizmu zmieniały klimaty
Chociaż prasa wciąż krzyczała, partia cicho przyzwalała;
Dewiz w kraju brakowało, państwo już się kiepsko miało
Eksport naszych o.w.k  do zachodniej Europy
Dewizami niwelował budżetu kłopoty.
Jedno mnie cieszy, dzieci wykształciłem, a i tamtej Polsce też potrzebny byłem
Nie mów Pan głośno to teraz niemodne  , a słowo badylarz wszystkim niewygodne.


Właściciel warsztatu samochodowego

Właściciel warsztatu samochodowego , też był do niczego
Jawił się bandytą , złodziejem, watażką, w powieściach kryminalnych z rozbitą czaszką
Kto miał więcej pieniędzy czy zatrudniał ludzi, w odczuciu społecznym obrzydzenie budził
Kapitałem obracali fu co za miernoty, a ja pytam czemu ,,gniewni " przeskoczyli płoty?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz